19 maj 2018

No Poo Method - efekty po 1,5 roku!

No Poo Method - efekty po 1,5 roku!
Ale ten czas leci... wydaje mi się, że dopiero zaczęłam moją przygodę z no poo method, a tu minęło już ponad 1,5 roku! Jeżeli nie widziałaś/eś moich początków z tą metodą to zapraszam do nadrobienia lektury >tu<.
Po jakimś czasie stosowania no poo postanowiłam trochę ją "udoskonalić". Już nie stosuję filtrowanej przegotowanej wody, w to miejsce stosuję wodę demineralizowaną (czyli bardzo miękka woda). 5 l takiej wody kosztuje ok.5 zł, a
starcza mi mniej więcej na 3 mycia.
Wiem, że kupowanie i trzymanie takich bukłaków może być uciążliwe, ale jeszcze nie ogarnęliśmy filtrów pod prysznic, a że ma mi kto kupić i przywieźć do domu to korzystam :P

Cały ten czas odkąd zaczęłam stosować no poo method to myłam głowę 2 razy w tygodniu. Przez ten czas stosowałam metodę z orzechami i z samą wodą.

Sama woda: Szczerze mówiąc stosowałam ją może z 6 razy, w tym 3 razy pod rząd. Samą wodą włosy jest najciężej domyć. Żeby umyć włosy stosowałam 2 litry wody demineralizowanej, podgrzanej w garnku + ze 350 ml wody dem. na ostatnie spłukanie. Skórę głowy trzeba długo masować, a po skończonym myciu i tak wyczuwa się tłustość we włosach (na rękach zostaje tłusty film). Po wyschnięciu widać, że włosy nie są sypkie, super świeże, ale nie ma też tragedii, na drugi dzień po myciu wyglądają nawet lepiej bo ta tłustość wydaje się, że się wchłania. Mycie samą wodą najlepiej stosować gdy nic innego nie stosuje się wcześniej na włosy np. lakieru do włosów, czy suchego szamponu. Po prostu ciężko to domyć. Włosy są dociążone, łatwiej jest zrobić jakąś fryzurę dzięki temu. Samo mycie trwa dłużej niż z orzechami czy sodą, więc trzeba mieć to też na uwadze. Ta metoda jest najbardziej naturalna, a im dłużej się ją stosuje tym efekty są lepsze. Ja ją stosuję gdy mam trochę więcej wolnego czasu, a nie mam jakiegoś wydarzenia, na które moje włosy muszą wyglądać lepiej. Po umyciu włosów w samej wodzie, używam tak jak w poprzednim poście wspominałam octu jabłkowego jako odżywkę. Później spłukuje je wodą z pod prysznica, a na koniec te 350ml wody, które wcześniej sobie odlałam do innej miski, polewam włosy jako ostatnie spłukanie miękką wodą. Przy okazji ta woda jest zimna i dodatkowo domyka łuski włosów ;) Włosy rozczesują się dobrze po kąpieli, praktycznie się nie plączą.

Orzechy piorące: Tą metodę stosuję w większości. Orzechy są bardzo wydajne, w rok zużyłam 1 opakowanie kilogramowe orzechów, obecnie otworzyłam nowe. Za 16 zł to bardzo dobry interes :D

Stan włosów po 19 miesiącach: Zanim wspomnę o efektach, to wspomnę, że po miesiącu stosowania no poo method, ścięłam włosy przed ramiona jako "świeży start" by mieć jak najbardziej rzetelne wyniki po dłuższym czasie.
Włosy są zauważalnie zdrowsze, grubsze (to nawet zauważył mój chłopak, który nie jest za bardzo spostrzegawczy w takich sprawach 😉), potwierdziła to nawet fryzjerka do której chodzę już od kilku lat i zna moje włosy.
Włosy bardzo dobrze się układają, wcześniej miałam problemy z utrzymaniem fal (też takich po związanych włosów w ślimaka na czubku głowy), szybko się prostowały i były oklapnięte. Teraz fale utrzymują się dłużej i nie tracą tak z objętości. Nie miałam nigdy problemu ze zdrowym blaskiem włosów i ich miękkością, ale po myciu ich orzechami są jeszcze bardziej miękkie, a nie spodziewałam się aż takiego "awansu" w ich strukturze. Często muszę się powstrzymywać, żeby ich za bardzo nie dotykać i miętosić bo to takie przyjemne :)
Ale co najważniejsze! Nie mam wreszcie rozdwojonych końcówek! Od lat o to walczyłam, używałam jak najdelikatniejszych i naturalnych szamponów/masek/odżywek czy olei, podcinałam końcówki w miarę regularnie, delikatnie je wiązałam, też 2 razy ścinałam je przed ramiona, żeby "zacząć od nowa", rzadko je farbowałam. Wydawałoby się, że po tylu staraniach nie powinny się rozdwajać, ale cały czas się tak działo. A teraz? Nie mogę znaleźć ani jednego rozdwojonego włosa... :D Włosy sięgają już mi delikatnie do piersi, to taka długość przy której we wcześniejszych próbach ścinania rozdwajały już mi się końcówki. Mam nadzieję, że będzie tak dalej :)
Podsumowując: nie mogłam spodziewać się lepszych efektów, póki co będę kontynuowała no poo method z orzechami prawdopodobnie przez długi czas. Nie chcę zaprzepaścić tych włosów które mam obecnie ;P

Dodatkowa suplementacja: By podbić efekty no poo, w ciągu tych miesięcy stosowałam biotynę Maxi krzem -2 opakowania <link>, później Humavit skrzyp z pokrzywą -1 opakowanie <link> oraz piłam dużo wody, a później Celebrin- 2 opakowania. Ciężko określić na ile pomocna była suplementacja, ale na pewno nie zaszkodziła:)

Akcesoria: Używam 3 szczotek do włosów. I wszystkie naprawdę mi się przydają.
1. Tangle Teezer -używam go do czesania mokrych włosów po kąpieli i w ciągu dnia +masaże głowy po kąpieli. Najczęściej używana szczotka.
2. Szczotka z włosiem dzika w typie rozczesywacza - ta wykonuje najbrudniejszą robotę czyli wyczesuje kurz z włosów.
3. Duża okrągła szczotka z włosiem dzika.
4. Zgrzebło do szczotki- prawdziwy must have do czyszczenia szczotek.

Tangle Teezer

Szczotka z włosia dzika- ułatwia rozczesywanie i zbiera najwięcej kurzu z włosów

Okrągła szczotka z włosia dzika
Zgrzebło do czyszczenia - niezastąpiony przyrząd do wyciągania włosów i kurzu ze szczotek.
Przy no poo method szczotki bardzo szybko się zaklejają i zbierają kurz z włosów dlatego należy praktycznie codziennie czyścić szczotki i należałoby też je myć w delikatnym mydle lub szamponie.

Obecnie moja rutyna mycia włosów wygląda tak:

Podgrzewam w garnku 1,5l wody demineralizowanej, wrzucam do ciepłej wody woreczek z 3 niepełnymi łyżeczkami zmielonych orzechów piorących. Obecnie, zamiast muślinowych woreczków używam papierowe woreczki do parzenia herbaty z Aliexpress. Nie muszę się teraz bawić z praniem woreczków, a po prostu po zużyciu je wyrzucam.


Gniotę te woreczki w wodzie, aż woda zabarwi się na mętną żółć. Wtedy przelewam z wodę z garnka do miski ok. 10 razy, aż powstanie sporo piany i idę myć głowę. Cała sztuka polega na tym, żeby skórę głowy dobrze równomiernie wymasować i nie używać do tego paznokci! Następnie używam płukanki octowej i spłukuję włosy. Jeżeli zależy ci na dodatkowej miękkości, na ostatnie spłukanie możesz użyć wody demineralizowanej.

+ BONUS. No poo method na wakacjach!

Stosowanie no poo na wyjazdach po za dom jest równie łatwe co w domu :) Wystarczy do butelki po dużym napoju (idealna jest Nestea ponieważ ma szeroką szyjkę przez którą z łatwością przejdzie woreczek) wlać ciepłej wody z kranu, wrzucić woreczek i energicznie trząść, aż zrobi się piana i gotowe! Woda od orzechów może stać kilka dni w lodówce i można ją później odgrzać. Jest mnóstwo sposobów na tą metodę - każdy znajdzie dla siebie coś wygodnego :)
No poo w butelce po Nestea

Podsumowanie:

Zalety:
+ włosy stały się bardzo miękkie, ale jednocześnie są odpowiednio dociążone;
+ zmniejszone prztłuszczanie się włosów (z codziennego mycia do 2 razy w tygodniu);
+ włosy przestały się elektryzowować;
+ włosy praktycznie się nie plączą- pod szalikiem na karku zawsze robił mi się kołtun - już nie :);
+ fryzury utrzymują się dłużej;
+ przestały rozdwajać mi się końcówki;
+ metoda bardzo dobrze współpracuje z farbowaniem włosów, moim zdaniem kolor utrzymuje się dłużej i intensywniej;
+ bardzo niski koszt - ok. 16 zł na rok na orzechy + kilka butelek octu jabłkowego;
+ włosy są elastyczne i pełne blasku;
+ metoda nadaje się używania w podróży;
+ włosy robią się grubsze;
+ wypadanie włosów w normie.
+ nie przesusza skóry głowy;
+ naturalne delikatne sapiony nie szkodzą środowisku.

Wady:
- relatywnie dużo czasu zajmuje przygotowanie "szamponu" w porównaniu z normalnymi szamponami;
- może zniechęcać zapach orzechów jak i octu (zapach znika po umyciu!);

Jak widzicie, zalet jest o wiele więcj niż wad. Nie wiem czy kiedykolwiek zrezygnuję z tej metody, moje włosy nie były nigdy w lepszej formie i myślę, że sporo osób to zauważyło :) Gdybym recenzowała jakiś komercyjny kosmetyk to, aż czułabym się głupio tak zachwalając jakiś produkt, ale to jest naturalny sposób dostępny dla każdego:) Wiadomo, nie każdy zakocha się w tej metodzie i będzie miał takie same efekty co ja, ale naprawdę polecam spróbować. Jeżeli Wam nie przypadnie do gustu, to orzechy zawsze możecie zużyć do prania lub do zmywarki ;)
Jeżeli macie jakiekolwiek pytania - to śmiało je zadawajcie :)

-JP

21 lut 2017

SKIN FOOD: Rice mask - Wash off

SKIN FOOD: Rice mask - Wash off

SKIN FOOD - zmywalna maseczka ryżowa 100g

10 gru 2016

Natura Siberica - Golden Oblepikha Conditioner

Natura Siberica - Golden Oblepikha Conditioner

Odżywka do włosów Suchych i Zniszczonych Złoty Rokitnik

Odżywkę zużyłam już jakiś czas temu i dopiero teraz zebrałam się za recenzję :) Kupiłam ją na stronie producenta ok 39zł za 300 ml.
nie mogłam wgrać swoich zdjęć to musiałam zapożyczyć ze strony producenta ;)

 Jakość wykonania pudełka i butelki z pompką bardzo dobra, jedynie przy końcu odżywki, wyciągnięcie jej graniczyło z cudem i trzeba było stawiać butelkę do góry nogami i wyciągać palcem ;p Ale! odżywka nie zostawała na ściankach butelki, ładnie osuwała się całość, umożliwiając maksymalne wykorzystanie produktu.
Zapach osobiście mi się nie podobał, był mocny, ziołowy, przez pierwsze dni użytkowania czułam go na włosach.
Co do samej odżywki to była ok, ładnie rozczesywało się włosy, były miękkie itp., spełniała swoją rolę. 
Słowa producenta:
Naturalna Odżywka do Włosów suchych i zniszczonych Złoty Rokitnik wzbogacona organicznym wyciągiem z dzikich ziół i roślin syberyjskich, intensywnie nawilża i odżywia włosy od nasady aż do końcówek. Sprawia, że włosy są silniejsze i podatne na modelowanie.
Olej z Rokitnika Ałtajskiego - jest doskonałym źródłem witamin i aminokwasów, które odżywiają i pomagają przywrócić włosom blask, dzięki czemu wyglądają na silniejsze. Jest bogaty w witaminy A, B, V, 
Wosk Pszczeli - nadaje im blask i chroni przed zanieczyszczeniami środowiska zewnętrznego
Organiczny Olej Lniany - intensywnie nawilża i sprawia, że włosy są miękkie i lśniące. Zapobiega elektryzowaniu się włosów, ułatwia modelowanie.
Rosyjska Bania Detox zbiór znakomitych produktów do pielęgnacji włosów i ciała. Produkty zostały specjalnie dostosowane tak, aby zapewnić głębokie oczyszczenie. Produkty te nie tylko sprawią prawdziwą przyjemność dla ciała, lecz duszy oraz pozostawią odczucie relaksu i komfortu. Rośliny Syberyjskie, które zostały wykorzystane w produktach Bania Detox mają niepowtarzalny efekt stymulujący, nadając Twojej skórze młodości, energii i odświeżenia.
Sposób użycia: Nanieść odżywkę na wilgotne włos, pozostaw na 1-2 min następnie spłucz ciepłą wodą.

Dlaczego nie użyłabym tej odżywki ponownie? Ponieważ strasznie brudzi... Barwnik, który jest w tej odżywce osiada na drzwiach prysznicowych, uszczelkach i silikonie wokół brodzika, nie zauważyłam tego na początku ponieważ kąpię się bez soczewek i mało co widzę i jak zabrałam się za sprzątanie to było trochę za późno i się wżarło i bardzo ciężko było to zmyć, uszczelek nie mogłam domyć... 
Jakbym miała oceniać tą odżywkę to dałabym jej 2,5/5 gwiazdek za te uszczelki! :D 
-JP

9 gru 2016

No poo method pierwszy miesiąc!

No poo method pierwszy miesiąc!
     Jakiś czas temu natknęłam się na filmik jakiejś dziewczyny z podpisem "No POO method" i myślę sobie co to jest??? Kupy nie robi czy co? No to zajrzę co to za wariatka, a okazało się że POO jest od SHAMPOO i trochę było jaśniej :D Ale ta metoda i tak ma głupią nazwę i kropka. Chodzi o to, żeby przestać stosować szampony i inne komercyjne kosmetyki na rzecz mycia włosów samą wodą i pozwolić włosom powrócić do ich naturalnego nawilżania- czyli łojem ze skóry głowy. Brzmi szalenie i obleśnie na pierwszy rzut oka ale jak się zastanowić... Szampony do włosów zostały wynalezione w XX wieku, to czym ludzie myli wcześniej włosy? Mieli obleśne tłuste strąki? I tak i nie :) Różnie ta metoda działa na ludzi obecnie, są jej zwolennicy i przeciwnicy. W tej metodzie używa się samej wody, a od czasu do czasu można użyć sody oczyszczonej i octu jabłkowego. Ale ja nie będę raczej stosować sody, ale o tym później.
     Mi przypomniało się moje dzieciństwo. Jak byłam mała to nie lubiłam myć głowy, myłam je co ok 3-4 dni? Nie wyglądały jakoś super (i tak stosowałam szampony i to z slsami), ale też o nie nie dbałam za bardzo i mimo tego były bardzo zdrowe, zero rozdwojonych końcówek, ładnie błyszczały. Moje problemy z rozdwojonymi końcówkami, łamiącymi się włosami itp. zaczęły się odkąd zaczęłam bardziej "dbać" o te włosy, wiecie: szampony i odżywki, najpierw takie typowo drogeryjne z slsami i innymi świństwami, a od kilku lat stosuję delikatne szampony i odżywki, mimo że jest lepiej to nadal nie jest to. Myję włosy codziennie, bo pod koniec dnia już są nieświeże, oklapnięte i czasem lekko tłuste - chyba że mam związane włosy większość dnia to nadają się jeszcze na drugi dzień.
No i tak sobie myślałam, że jednak zaryzykuję no poo method- ale po mojemu. To nie jest takie łatwe z codziennego mycia włosów przejść na mycie 1-2 razy w tygodniu (kąpanie się to inna sprawa żeby była jasność :p), to by był przede wszystkim cios dla mojej psychiki - spróbuj komuś powiedzieć że rzucasz szampon to zaraz sobie pomyślą, że wariat i oblech :D Ale myślę, że to warte wypróbowania bo dziewczyny miały super efekty. Będzie męka przez kilka miesięcy, ale postaram się dać radę!
Ale nie za drastycznie.
Najpierw powoli będę starała się ograniczyć mycie głowy- przez 2-3 tyg co 2 dni łagodnymi szamponami bez pegów,parabenów,slsów itp. A później będę robić dłuższe przerwy, później zastąpię szampon itd. To będzie dobre przede wszystkim dla mojej psychiki!
Mój cel to przejść na tą metodę całkowicie w styczniu -trochę sezon czapkowy mi to ułatwi^^. Przejście całkowite na tą metodę i uzyskanie zadowalających wyników będzie wahało się pewnie od kilku miesięcy do roku. Oby poszło szybko i gładko ;p
Uzbroiłam się w szczotkę z włosia dzika- dzięki niej będę mogła rozprowadzić sebum od skóry głowy w dół w miarę równomiernie. Zamierzam na dniach pójść do fryzjera i podciąć końcówki, żeby mieć "świeży start". Pokładam spore nadzieje w tej metodzie, że moje włosy znowu będą mogły być zdrowe, lśniące, elastyczne i to najbardziej naturalnie jak to możliwe.
Swoje pierwsze kroki zaczęłam 14.11.2016r.- czyli wczoraj :D Post opublikuję pewnie w styczniu i na bieżąco będę go sobie aktualizować o moje przemyślenia czy efekty. Nawet jak się poddam to i tak opublikuję!
    Życzcie mi powodzenia ^^

UPDATE1:
Włosy ostatni raz myłam szamponem 14.11.16r. wieczorem, postanowiłam wytrzymać dłużej niż co drugi dzień bo okazało się że włosy są w całkiem dobrym stanie (nosiłam je sporo związane) więc umyłam je w sobotę rano (19.11.) samą wodą.
Co do samych włosów przed umyciem: przetłuściły się głównie od spodu, przy czole a od góry głowy wyglądały nadspodziewanie "świeżo".
 Kupiłam już orzechy piorące i ocet jabłkowy do mycia włosów, ale chcę wypróbować każdej metody i ją ocenić.
Włosy po samej wodzie (woda twarda): nie widać tłustości włosów, ale są cięższe niż po umyciu szamponem, nie plątały się specjalnie przy rozczesywaniu po kąpieli- to pewnie zasługa tego że porządnie je wyczesałam przed prysznicem i uważałam żeby ich nie skołtunić podczas.
Włosy również nie mają takiego blasku jak po szamponie. Będę jeszcze próbowała myć włosy w samej wodzie, ale na spłukanie użyję wody przegotowanej (może z jakimiś ziołami), ale to kiedy indziej bo następne mycie włosów będzie z użyciem orzechów piorących.

UPDATE2:
Minął miesiąc odkąd ostatni raz myłam włosy szamponem. Myję teraz włosy 2 razy w tygodniu w orzechach piorących i w płukance octowej. Z codziennego mycia włosów na 2 razy w tygodniu to trochę dla mnie szok- ile ja mam teraz wolnego czasu! Szybki prysznic i gotowe, nie trzeba robić całego rytuału mycia włosów ;p
 Jak wygląda to całe mycie w orzechach? W sumie szybko i prosto. Ja nie gotuję orzechów bo to za dużo zabawy, a same orzechy śmierdzą więc robię inaczej:

Co jest potrzebne:

1. Blender
2. Orzechy piorące

3. Muślinowe woreczki -są naturalne, wielokrotnego użytku i mają odpowiedni splot żeby przepuszczały swobodnie środek myjący z orzechów. Moje woreczki uszyła przyszła teściowa na maszynie :)


4. Dwie spore miski (tylko nie szklane!)

5. Sznurek do związania woreczków.
4. Ciepła przegotowana woda (jeżeli masz miękką wodę w kranie, to może być ciepła woda prosto z kranu).
6. Ocet jabłkowy
7. Buteleczka na odżywkę (albo każdorazowo robić w misce)
8. Opcjonalnie olejek eteryczny -u mnie był pomarańczowy.

Jak przygotować:

* pomysł z miską i mieleniem orzechów zaczerpnięty od Beeran z yt.
1. Do blendera włóż ile chcesz orzechów i miksuj aż uzyskach z nich proszek lub coś do tego podobnego -mi się nie chciało czekać więc zamiast pudru mam wióry :P Ale następnym razem zrobię puder, bo wióry przyczepiają się do woreczków i ciężej je usunąć później. Uważaj podczas mielenia i nie wdychaj oparów wydostajacych się z blendera!
2. Przegotowaną wodę wlej do miski i daj jej przestygnąć żeby nie była gorąca (ja używam około 1,5l wody).
3. Włóż do woreczka ok 3-4 łyżeczki pudru do woreczka i zwiąż.


-Bardziej zmielone orzechy
-Mniej zmielone orzechy


4. I tu najważniejszy moment: włóż woreczek do miski i przelewaj z jednej miski do drugiej, aż uzyskasz sporą ilość piany.
Wystarczy przelać max. 10 razy i uzyskasz taką ilość piany, po tym wyjmujemy woreczek z wody. Żeby orzechy dobrze działały woda musi "skrzypieć"-wtedy dobrze umyją włosy.
Orzechy w takiej formie nie śmierdzą-woda pachnie trochę jak woda z miodem.

5. Następnie robimy odżywkę, ja użyłam do tego butelki po toniku, bo nie chce mi się każdorazowo robić. Jedna butelka starcza mi na 2-3 mycia.

Wlewam na oko octu jabłkowego ok 1/6 butelki, dolewam odfiltrowanej wody i kilka kropel olejku eterycznego dla ładnego zapachu. Płukanka ma za zadanie wyrównać pH skóry głowy i włosów, nadać im miękkość i blask.
*jeżeli masz lub dostaniesz łupieżu (zdarza się podczas wdrażania tej metody) to do płukanki octowej dodaj kilka kropel olejku z drzewa herbacianego-powinno szybko przejść :)

Jak myć:

Ogólnie mycie włosów przebiega podobnie jak z normalnym szamponem, najpierw namocz włosy pod prysznicem a później polewaj/wkładaj głowę do miski i masuj skórę głowy jak szamponem. Uważaj żeby nie dostało się do oczu i ust bo piecze i jest niedobre ;p
Później należy orzechowy szampon spłukać, polać włosy i głowę odżywką octową, zostawić na kilka minut następnie spłukać. I to wszystko. Tyle i aż tyle.

Ogólne wrażenia po miesiącu:

Włosy po umyciu są miękkie i błyszczące. Wydaje mi się, że są bardziej uniesione niż po zwykłym szamponie, nie wiem na ile to prawda a na ile placebo ;p Rozczesywanie nie idzie tak łatwo jak po używaniu kupnych odżywek, ale nie ma tragedii- tangle teezer bardzo pomaga:) Włosy są długo świeże, ale też sporo je wiąże w koczka czy kucyka- żeby jak najrzadziej je dotykać i żeby na noc nie dotykały twarzy.
Ważne jest również dokładne wyczesywanie włosów i rozprowadzanie sebum w dół włosów.
Zamierzam kontynuować no poo method przez dłuższy czas. Mam w planach zakup filtra do wody pod prysznic, żeby mieć miękką wodę, wtedy będą jeszcze lepsze rezultaty.

No i to by było na tyle, popełniłam najdłuższy post na blogu :P A wy słyszeliście o tej metodzie? Ktoś chciałby jej spróbować? :D

-JP



26 cze 2016

VIANEK: nawilżająco-regenerujący olejek do ciała

VIANEK: nawilżająco-regenerujący olejek do ciała

Recenzja: VIANEK: nawilżająco-regenerujący olejek do ciała "Seria niebieska"

Dziś szybka recenzja olejku do ciała, nowej marki (w sumie podmarki Sylveco) Vianek. Jest to mój już 6 produkt tej marki, ale 3 z serii niebieskiej (nawilżającej).
Z racji, że mam bardzo suchą skórę, zwykłe balsamy i kremy do ciała nie dają rady i po chwili moja skóra jest znowu sucha- szczególnie na nogach, więc na co dzień do nawilżania a raczej natłuszczania  używam nierafinowanego masła shea. Sprawdza się w tej roli doskonale, ale niestety ma też swoje wady, a mianowicie:
- masło shea ma twardą postać, więc muszę się trochę namęczyć zanim wydobędę odpowiednią ilość z pojemniczka;
- ciężko się rozsmarowuje;
- kruszy się.
I te wszystkie niedogodności muszę znosić pod prysznicem :( a dlaczego? Ponieważ, olejki, masła, balsamy itp. powinno stosować się na jeszcze morką i ciepłą skórę - wchłania się wtedy o wiele lepiej i w głębsze warstwy skóry, przez co skóra pozostaje dłużej nawilżona. 
Nie planowałam w sumie kupowania tego olejku bo z góry założyłam, że będzie za słaby na moją suchą skórę, no ale że był w promocji -50% no to warto spróbować...^^.
Słowa producenta: "Głęboko i długotrwale nawilżający olejek przeznaczony do intensywnej pielęgnacji skóry suchej, bardzo suchej i wrażliwej. Zawiera cenny olej z kiełków pszenicy oraz olej z pestek winogron o zmiękczających i regenerujących właściwościach. Dodatek witaminy E działa antyoksydacyjnie i stanowi naturalny konserwant kosmetyku." Pojemność: 200 ml

 Po kilku użyciach muszę stwierdzić, że moje założenia były błędne! :D Olejek jest bardzo wygodny w użyciu dzięki pompce (troszkę ciężko chodzi, ale można taki minus wybaczyć:), a sam olejek ślicznie pachnie i świetnie działa. Mimo, że mam tak suchą skórę to stanął na wysokości zadania. Może nie jest aż tak dobry jak same masło shea, to jest w 90% tak dobre jak masło shea. 
Podsumowując: myślę, że zostanę z tym olejkiem na dłużej bo oszczędza mi sporo czasu i zapewnia wiele wygody, przy porównywalnej jakości jak masło shea.
 Za jakiś czas przybędę do Was z innymi recenzjami kosmetyków Vianka!

-JP

28 maj 2016

Herbalife SKIN

Herbalife SKIN

Kosmetyki Herbalife to seria której nie kupisz w sklepie czy w internecie od tak. Żeby je kupić musisz poszukać dystrybutora Herbalife, albo on musi znaleźć ciebie:) Firma Herbalife zajmuje się głównie suplementacją, a kosmetyki to ich urodowy dodatek :D Seria składa się z 5 kroków i 2 dodatkowych. W tym poście skupię się na oczyszczaniu-tonizowaniu-nawilżaniu czyli na podstawie. 


1. Kojący żel oczyszczający z aloesem


Słowa producenta: "Delikatny, orzeźwiający żel z aloe vera przywraca skórze uczucie czystości i miękkości.
  •    Oparty na bazie aloesu, ma świeży, delikatny zapach. Idealny do skóry normalnej i suchej.
  •    Tworzy jedwabistą, miękką pianę, która usuwa nadmiar sebum,zanieczyszczenia i lekki makijaż, nie podrażniając skóry.
  •    Aloe vera nawilża i zmiękcza.
  •    Nie zawiera parabenów ani siarczanów. Testowany dermatologicznie.

Wyjątkowa formuła z:

witaminą B3, antyoksydacyjnymi witaminami C i E, aloe vera, składnikami myjącymi pozyskanymi z orzecha kokosowego.

Tubka 150 ml"
Żel zamknięty w dużej tubie, który łatwo wychodzi, ale wygodniej by było gdyby zmienili opakowanie na coś z pompką. Zamknięcie się nie domyka :/ 
Zapach przyjemny. Co mi się podobało, to, że wystarczyła naprawdę odrobina żelu do spienienia. Niestety żel nie domywał resztek makijażu, musiałam się nieźle namęczyć, żeby domyć resztki tuszu (a wcześniej olejowałam twarz czyli wstępny demakijaż był!). Z jednej strony bardzo mi żel odpowiadał, ale z drugiej strony jak mam używać wieczorem innego żelu to podziękuję-postoję. 



2. Tonik energetyzujący z ziołami


·         Słowa producenta: "Bezalkoholowy tonik na bazie aloesu zapewnia skórze nawilżenie i odświeża ją, niwelując wrażenie zmęczenia. Pachnie mandarynkami.
  •     Stosowany rano i wieczorem, pomaga przygotować skórę, by lepiej przyswoiła składniki serum i kremów nawilżających na dzień lub na noc.
  •     Delikatnie odżywia skórę.
  •     Pozostawia uczucie czystości i świeżości. Nie wysusza,nie powoduje wrażenia ściągnięcia.
  •     Odpowiedni do wszystkich typów skóry.
  •     Nie zawiera parabenów. Testowany dermatologicznie.

Wyjątkowa formuła z:
witaminą B3, antyoksydacyjnymi witaminami C i E, aloe vera, ałunem potasowym."

·         Skład:
·         Water (Aqua), Aloe Barbadensis Leaf Juice, Niacinamide, Ascorbyl Glucoside, Tocopheryl Acetate, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Extract, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Extract, Glycerin, Polysorbate 20, Fragrance (Parfum), Triethanolamine, Sodium Citrate, Citric Acid, Potassium Alum, Ethylhexylglycerin, Hexylene Glycol, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol.

·         witamina B3 – wygładza skórę i czyni ją młodzą oraz zdrowiej wyglądającą;
·         witamina C – pobudza produkcję kolagenu, tworzy warstwę ochronną, opóźnia procesy starzenia skóry;
·         witamina E – właściwości silnie nawilżające i przeciwzapalne;
·         aloe vera – właściwości nawilżające, kojące i zmiękczające;
·         ałun potasowy – wykazuje działanie: przeciwzapalne, antyseptyczne, ściągające

 Pierwsze co myślę o tym toniku to zapach. Nigdy nie spotkałam się z kosmetykiem który by tak pięknie pachniał, jest to zapach mandarynek i czegoś jeszcze:) Serio, mój faworyt pod tym względem. Tonik jest w formie atomizera (higienicznie i praktycznie)- moja ulubiona forma aplikowania toniku. Atomizer działa nienagannie, rozpryskuje gęstą równomierną mgiełkę. Jeżeli dobrze wymierzysz to jedno pryśnięcie starczy na całą twarz- mi zazwyczaj potrzeba na to 2-3 pryśnięcia^^ Tonik bardzo delikatnie nawilża i ogólnie się sprawdza, ale kpiną ze strony Herbalife dawać tonik o pojemności 50ml i to w niemałej cenie, a umówmy się, aż tyle wart nie jest w mojej opinii. Powinno być go przynajmniej 100-150ml. Ostatnio szukałam dobrego toniku z koreańskich stron i jestem całkiem zorientowana w temacie, toników o lepszym składzie, cenie i pojemności można znaleźć na pęczki. I tyle.
Prawdopodobnie będę używała go jako mgiełkę do twarzy na lato, jest poręczny, akurat żeby wrzucić do torebki. 


3. Serum - wygładzające zmarszczki.

Słowa producenta: "Wielofunkcyjne serum pomaga zmniejszać widoczne oznaki starzenia się skóry*.
  • Zmniejsza widoczność zmarszczek w zaledwie 7 dni.*
  • Testy kliniczne wykazały znaczący wzrost miękkości, gładkości, blasku i rozświetlania skóry po zaledwie siedmiu dniach.**
  • Stosowane rano i wieczorem pomaga osiągnąć maksymalne efekty pielęgnacji.
  • Odpowiednie do wszystkich typów skóry.
  • Nie zawiera parabenów. Testowany dermatologicznie.

Wyjątkowa formuła z:

witaminą B3, antyoksydacyjnymi witaminami C i E, aloe vera, ekstraktem z kasztanowca, peptydami."


Skład:
Aqua,Glycerin,Caprylic/Capric Triglyceride, Dimethicone, Cyclopentasiloxane, Niacinamide, Caffeine, Butylene Glycol, Cethyl Alcohol, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Ascorbyl Glucoside, Tocopheryl Acetate, Castanea Sativa (Chestnut) Seed Extract, Acetyl Octapeptide-3, Sodium Hyaluronate, Hydrolyzed Wheat Protein,Jojoba Esters, Cyclohexasiloxane, Dimethicone Crosspolymer, Dimethiconol, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Neopentyl Glycol Dicaprylate Dicaprate, Polysorbate 20, Lecithin, Xanthan Gum, Carbomer, Allantolin, Thiethanolamine, Tetrasodium EDTA, Sodium Citrate, Citric Acid,Fragrance (Parfum), Ethylhexylglycerin, Hexylene Glycol, Caprylyl Glycol, Phenoxyetanol.

Serum ma również piękny zapach mandarynek, ale delikatniejszy niż w przypadku toniku.
Konsystencja żelowo-kremowa, lekka, bardzo dobrze się rozprowadza.
Opakowanie: typu air-less 30ml (obecnie w sprzedaży 50ml)
Działanie: Ciężko mi określić, bo zmarszczek nie mam, jedynie małe bruzdy pod oczami, których już raczej się nie pozbędę. Skóra po nim jest delikatnie nawilżona i jedwabista. 

4. Nawilżający krem pod oczy ( z tej serii jest jeszcze ujędrniający żel pod oczy, którego nie posiadam).

Słowa producenta: "Zmniejsza widoczność drobnych linii i zmarszczek wokół oczu. Skóra w tym miejscu ma mniej gruczołów wydzielających sebum, przez co jest mocno narażona na wysuszenie.
  • Pomaga zmniejszać widoczność zmarszczek wokół oczu.*
  • Testy kliniczne wykazały znaczącą poprawę nawilżenia skóry po ośmiu godzinach.**
  • Odpowiedni do wszystkich typów skóry.
  • Nie zawiera parabenów. Testowany dermatologicznie.

Wyjątkowa formuła z:

witaminą B3, antyoksydacyjnymi witaminami C i E, aloe vera, olejkiem z orzechów makadamia, ekstraktem z ogórka, peptydami."


Skład:
Aqua, Tridecyl Stearate, Glycerin, Butylene Glycol, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Hydrogenated Lecithin, Cetyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Niacinamide, Dimethicone, Behenyl Alcohol, Ascorbyl Glucoside, Tocopheryl Acetate, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Cucumis Sativus ( Cucumber) Fruit, Camellia Sinensis Leaf Extract, Palmitoyl Oligopeptide, Palmitoyl Tetrapeptide-7, Tribehenin, Panthenol, Squalane, Caprylic/Capric Triglyceride, Polysorbate 60, Polysorbate 20, Carbomer, Triethanolamine, Citric Acid, Sodium Citrate, Tetrasodium EDTA, Ethylhexylglycerin, Hexylene Glycol, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol.

Zapach: już nie tak powalający, bo zapach świeżych ogórków :) 
Konsystencja: kremowa, lekka.
Opakowanie: typu air-less 15ml.
Działanie: Daje bardzo dobry poślizg przy wklepywaniu/masażu okolic oczu. Nie zauważyłam jakiejś poprawy odkąd go stosuję.

5. Ochronny krem nawilżający SPF 30

Słowa producenta: "Na długo nawilża skórę, nadając jej gładkość i miękkość. Zapewnia szerokie spektrum ochrony UVA/UVB.
  • Zmniejsza widoczność drobnych linii i zmarszczek w ciągu zaledwie 7 dni.*
  • Dwukrotnie zwiększa nawilżenie skóry po ośmiu godzinach.**
  • Badania wykazują, że już po siedmiu dniach stosowania skóra jest bardziej gładka, miękka i promienna.***
  • Zapewnia szerokie spektrum ochrony przed promieniowaniem UVA i UVB.
  • Testowany dermatologicznie.
Wyjątkowa formuła z:

witaminą B3, antyoksydacyjnymi witaminami C i E, aloe vera, olejkiem z orzechów makadamia, ekstraktem z ogórka, peptydami."

To drugi mój ulubiony kosmetyk z serii Herbalife SKIN.
Zapach bardzo podobny do serum, ale jednak lekko mocniejszy.
Konsystencja: lekka, kremowa, bardzo dobrze się rozprowadza, utrzymuje nawilżenie skóry. 
Opakowanie: typu air-less 30ml (obecnie w sprzedaży 50ml)




Podsumowanie:

+lekka konsystencja, dobrze współgra z makijażem;
+nie zapycha;
+brak reakcji alergicznych;
+przyjemny zapach, intensywny ale w żaden sposób nie drażniący;
+higieniczne opakowania, które fajnie wyglądają na półce, dobrze oznakowane, bez przesadzonej grafiki;
+nadają się do każdej cery, zaryzykowałabym stwierdzeniem, że można brać w ciemno.

-małe opakowania (tonik);             
-relatywnie drogie;
-są za lekkie na zimę;
-trudno dostępne.

U mnie sprawdzają się te kosmetyki jak moja skóra jest powiedzmy normalna, ale jak mam okresy gdzie jest bardzo przesuszona (AZS) to są za słabe, moja skóra spija je w chwilę. 
W serii znajdziecie jeszcze jagodowy scrub do twarzy, krem na noc i maseczkę z zieloną glinką i miętą, ale o niej napiszę oddzielny post :D

 -JP

15 maj 2016

THE SAEM: Eco Soul Spau Finger Tip Concealer (SPF30/PA++)

THE SAEM: Eco Soul Spau Finger Tip Concealer (SPF30/PA++)

THE SAEM: Eco Soul Spau Finger Tip Concealer (SPF30/PA++)

Z okazji zakończenia pisania pracy inżynierskiej zdecydowałam się zrecenzować korektor, a co! ^^
Korektory rzadko występują w mojej kosmetyczce i właśnie to jest mój drugi korektor w życiu. Nigdy nie byłam fanką takich rzeczy i nie uważałam je za niezbędne, ale koniec końców uznałam, że mi się przyda i po przeczesaniu azjatyckich sklepów (bo europejskie są passe xD) zdecydowałam się na ten. W sumie nie pamiętam czemu. No ale do rzeczy:

Korektor przyszedł w ekologicznym pudełeczku, z minimalnym opisem po angielsku jak używać produkt.
Sam korektor jest w stylu długopisu, który trzeba kilkaktornie rozklikać żeby działał. Ogólnie z wydobyciem produktu nie ma problemu, raz wystarczy żeby wyszła odpowiednia dawka. Najciężej zdejmuje się nakrętkę... jak masz lekko wilgotne ręce to zapomnij o jej zdjęciu  :P

Nie jestem do końca zadowolona z tego korektora, ma lekko za żółty odcień, (odcień 01) krycie też nie powala na kolana.

 Nie stapia się idealnie ze skórą, trzeba się trochę naklepać.
Jak używam w kombinacji: korektor--> bb krem --> korektor, to krycie jest akceptowalne. Niestety nie ma właściwości nawilżających i podkreśla suche skórki przez co po chwili nie wygląda za estetycznie.
Cena: ok 35zł
Mam nadzieję, że korektor się w miarę szybko skończy i będę mogła kupić coś lepszego, bo do tego na pewno nie wrócę.

-JP
Copyright © 2014 Damn Sugoi , Blogger